Czy możemy zdefiniować szczęście? Chyba raczej nie, dla każdego inaczej ono się objawia. Dla jednych to małe rzeczy, a dla innych dosyć duże. Jedni są szczęśliwi, gdy wygrają w totolotka, a drudzy, gdy znajdą tą drugą połówkę, lecz czy to tak naprawdę jest szczęście? Nie sądzę…
 
Możemy polemizować w tym temacie. Szczęście objawia nam się w momencie kiedy to co najgłębiej w nas skryte będzie spełnione. Chwile prawdziwego szczęścia rzadko zdarzają się w naszym życiu, dlatego każdy próbuje znaleźć je na siłę – metodą prób i błędów. Dorosły człowiek nie potrafi się cieszyć tak szczerze od serca. W tych czasach można stwierdzić, że to pieniądze dają nam szczęście, lecz czy szczęście daje nam pieniądze? Nie. Szczęścia nie da się kupić, ono przyjdzie samo. Nie można go szukać na siłę, czemu? Bo to wtedy nie będzie prawdziwe szczęście. Odnieśmy się więc do słów Alberta Schweitzera: Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się dzieli. Człowiek ten w swoim życiu pokonał wiele trudności, często też pracował w ciężkich warunkach niosąc pomoc innym. W tych czasach taka praca przekreśla nam wszystkie marzenia, nadzieje czy też perspektywy…

Można się założyć, że wielu z nas nie rzuciłoby wszystkiego po to, aby pomagać innym, ponieważ nie mieliby z tego żadnych korzyści. I tu można stwierdzić, że Schweitzer robił to bo widział w tym swoje szczęście – niósł pomoc bardziej potrzebującym nie biorąc za to nic. Dzielił się swym szczęściem z każdym, poprzez to mnożąc je. Wiedząc to wszystko zastanówmy się czy jego wypowiedź ma sens. Uważam, że ma i to dość głęboki, ponieważ tylko wtedy, gdy będziemy się dzielić naszym szczęściem będzie miało ono szanse się pomnożyć. Schweitzer dzieląc się swoim szczęściem, czyli niesieniem pomocy innym ludziom, uszczęśliwiał ludzi.

Kolejnym „argumentem” jest błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty, niosła ona pomoc tym, od których wszyscy się odwrócili. Choć wiele ją to kosztowało, nie zrezygnowała z niczego, bo wiedziała, że nic nie da jej takiego szczęścia jak szczęście jej podopiecznych, dla których poświęciła swoje życie. Spójrzmy też na zmarłego już Jana Pawła II, ten człowiek odnalazł swoje szczęście przy Bogu. Jest to idealny przykład mnożenia szczęścia, przez dzielenie się nim. Podróżował, pomagał potrzebującym, dzieciom. Nie obchodziło go pochodzenie, czy też kolor skóry, wyznanie danego człowieka, pomagał ludziom bo cieszył się ich szczęściem. Nic innego się nie liczyło dla Wojtyły, prócz szczęścia drugiego człowieka.

Uważam, że Schweitzer ma dużo racji w swojej wypowiedzi, a więc dzielmy się swoim szczęściem, a może uda nam się zrobić mały krok ku poprawie.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież